wtorek, 11 grudnia 2012

Berserk: Golden Age I

Dawno, dawno temu miałam niewątpliwą przyjemność trafić na pewien konwent, a mianowicie Dojicon, na którym to pierwszy raz natknęłam się na Berserka. Te kilka odcinków puszczonych na sali kinowej dały takiego kopa, że człowiek dogrzebał się do całego anime (a były to czasy, gdy internet miało niewiele osób). Ba! Obejrzało się nawet, gdy jeden z odcinków nie miał chociażby angielskich napisów (tak, to były też czasy, gdy polskich napisów to było ze świecą szukać). Bo wtedy akurat była dostępna jedynie wersja w oryginalnym, japońskim dubbingiem.


Dla mnie to spotkanie miało skutki długofalowe, gdyż zapoczątkowało ono swego rodzaju uczucie do całej serii, czy to mangi (wciąż nie skończonej), czy anime. Stąd też wieść o nowych filmach o Gutsie zaowocowała chęcią ich obejrzenia. Po tych czy innych perypetiach, udało mi się obejrzeć pierwszy film.



Pierwsze co się rzuca w oczy to kreska - Miura z pewnością jest zadowolony, bo został zachowany jego styl. Zresztą nie wyobrażam sobie jak inaczej miało by to wyglądać. Styl odpowiada pierwowzorowi - zarówno komiksowemu (chociaż tam postacie czasami kwadratowo się poruszają), jak i staremu serialowi. Oczywiście można mieć pretensje, że animacja jest robiona na kompie, ale taki jest duch czasu. Zresztą, fakt ten nie przeszkadza w odbiorze fabuły i szybko człowiek się przyzwyczaja.


Co do samej fabuły - w przeciwieństwie do serialu i mangi, nie mamy retrospecji. Od razu idziemy z fabułą, pomijając fabularną zahaczkę Czarnego Szermierza. Przez to wydawać by się mogło (zwłaszcza dla osób, które nie znają pierwowzoru), że cały film jest po prostu heroiczny. Bo gdzie tu ten mrok, o którym wszyscy mówią? Ano będzie, tylko później. Po prostu nie w tej części.

Całościowo mogę stwierdzić, że film zrobiony bardzo dobrze. Świetne kadry, klimat, animacja... Szkoda tylko, że... no właśnie. Czegoś mi brakuje. Być może jest to po prostu zbyt mały wycinek tej historii, a być może po prostu wiem co będzie dalej i dlatego mam mieszane uczucia? W każdym razie film ten w moim odczuciu będzie można ocenić jak Władcę Pierścieni - dopiero po obejrzeniu całości. W przeciwnym wypadku ocena jest niepełna.

2 komentarze:

  1. Ta komputerowa animacja zabrała niemal cały urok i klimat. W porównaniu z serialem, wg mnie film wyszedł słabo, nie dość, że musieli ścisnąć fabułę, to jeszcze Guts stał się trochę nazbyt zniewieściały z wyglądu, zupełnie nie pasuje mi tu do wizerunku serialowego i mangowego twardziela.

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdyby z serialu wyciągnąć tą samą historię, to również miałaby podobny klimat. Z pewnością kardy byłby by ciemniejsze, bardziej mroczne, lecz ten fragment historii mimo wszystko jest sielankowy.

    Co do zniewieściałego Gutsa - cóż, młody jest, a młodzi wyglądają na zniewieściałych :P

    OdpowiedzUsuń