piątek, 29 sierpnia 2014

Statystyki broni - narzekania, narzekania

Nie tak dawno miałam przyjemność czytać "Adventures!", które reklamowane jest jako erpeg, którego zasady zmieściły się na dwóch stronach A4. Wśród dosyć prostych zasad znalazła się tabela ze statystykami różnorakiej broni (i to całkiem szczegółowymi). A ja się pytam - po co? Przecież miało być prosto.

Bardzo lubię komiksowe klimaty. Lubię wyrazistych bohaterów, którym wiele się udaje i są koksami w swojej klasie. A jeśli przegrywają, to dlatego, że druga strona była lepsza. Lub sprawił to przypadek, który jednak ma później jakieś znaczenie. Z tego powodu "szary świat" Warhammera i "klasycznie" prowadzone przygody mnie czasem drażnią. Bo po prostu szkoda mi czasu na sceny podróży w ulewnym deszczu, gdy nie ma to znaczenia. Podobnie jak irytujące jest wypisywanie na karcie postaci sztućców, dzbanka itd. Ciby wszystko fajnie, realizm i te sprawy, z tym że ja chcę trochę bohaterstwa.

Moja ukochana Klanarchia przekonała mnie wizją, komiksowym kolorytem, twardym światem, w którym gramy bohaterami i przeżywamy niezwykłe przygody. Gdzie postać może wyglądać jak mi się żywnie podoba, a walczyć mogę również wymyśloną sobie na poczekaniu bronią, która niekoniecznie ma przełożenie na rzeczywistość (bo i po co ma mieć?).

Mechanika Klanarchii nie jest zła, lecz gdy przechodzi do walki, okazuje się, że najlepiej mieć kosę bojową, lub mechaniczną, bo dają one największe plusy w walce. A ja się pytam - WHY? A jeśli chcę grać siepaczką, która będzie niepokonana w walce szponami (oczywiście inspiracja Wolverinem ;) )? Marnie wyglądają plusy z manewru "ulubiona broń", bo w ostatecznym rozrachunku i tak nie dadzą mi przewagi w starciu z kosą.

A czy nie mogłoby być tak, że broń nie ma statystyk i tylko wykupując "Ulubioną broń" i potem ją odpowiednio podbijając, dodawać do niej statystyki? Wtedy każdy mógłby być mistrzem w swojej klasie, a dodatkowo premiowało by to urozmaicenie uzbrojenia "mistrzów" (czy też powergamerów). Nie mówiąc już o tym jak bardzo by to podbiło "komiksową" stronę Klanarchii (czy też każdego innego systemu).


10 komentarzy:

  1. A może chodziło o to, że Technoklanytów i Rytualistów trzeba bać się najbardziej, a także, że oni są najlepiej przygotowani do walki z resztą świata? W końcu to ich "ulubione przez Rodzinę" bronie. Może Soldaci mają iść w liczbę i dowodzenie, a Hanzyci w skrytobójstwa... Tak myślę, że gdyby każdy mógłby wszystko, to doszłoby do nadmiernego rozmycia. Co sądzisz?

    Huzar

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest tylko jeden problem - każdą broń można kupić, więc jeśli komuś zależy na wymaksowaniu walki, to jedynym słusznym wyborem jest kosa i to niezależnie od Rodziny. Oderwanie od statystyk dałoby efekt większego fabularnego usprawiedliwienia danej broni w danej Rodzinie i maksowanie statystyk nie miało by takie fabularnego efektu, jak np. soldat/hanzyta z kosą (bo tosię po prostu opłaca).

    Zresztą jest to problem nie tylko klanarchii, lecz też np. warhammera, gdzie sporo moich postaci posiadało korbacz, bo się to po prostu opłacało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy Klanarchia jednak nie obchodzi tego problemu? Podczas gry w Młotka czy D&D rzut kostką zwykle odpowiada jednej akcji bohatera: atakuję, bronię, biegnę. Jednak w Klanarchii rzut odpowiada za sekwencję, więc można wiele pokombinować opisem. Nie jestem pewien, ale jeśli to nie wyobraźnia, to przypomina mi się zapis o sytuacji, kiedy z powodu opisu do zadania obrażeń możemy wybrać inną umiejętność, niż walkę bronią czy wręcz. W razie czego odpowiedni manewr powinien pozwalać przynajmniej część "fizycznych" umiejętności przenieść na walkę. Jeśli tak nie ma, to wycofuję. Ale nawet wtedy pozostają akcje na pentagramie, gdzie różne rodzaje broni wymuszają inny styl walki, aby były skuteczne. Trudno tu jednak rozprawiać bez konkretnego przykładu. Nie poruszam też możliwości MG w tym bardzo otwartym świecie odnośnie podkręcenia statystyk przez własnoręczne wykonanie broni z dziwnych przedmiotów. Lepiej pozostańmy przy "rdzeniu" zasad. Czy możemy wymaksować walkę opierając się na opisie i stylu postaci? Jak chciałaby walczyć pani Wolverine?

      Huzar

      Usuń
    2. Problem pojawia się, gdy mamy dwóch przeciwników, którzy chcą maksować możliwości walki bronią. Jeden chce walczyć kosą, drugi szponami. Przy założeniu, że mają taką samą wartość walki bronią (moi gracze mieli taką sytuację), przy wybraniu odpowiednich akcji na pentagramie i manewrów, to większą szansę ma gracz z kosą. Opis fabularny daje jedną kość obojgu, ulubiona broń (nie pamiętam teraz dokładnie) ale też +1 kość (albo obrażenie). W ostatecznym rozrachunku kosa ma przewagę nad innymi broniami (no chyba, że cały czas na pentagramie będziesz dostawać +3 kości, chociaż i tak nie jestem tego pewna - nie mam podręcznika przed sobą, więc nie mogę sprawdzić).

      Usuń
  3. Akurat tutaj się mylisz, gdyż zakładasz, że w walce obie strony będą używali tych samych manewrów. Będę opierał się tylko o manewry z podręcznika głównego (gdyż gdy weźmiemy jeszcze manewry Technoklanów bądź Soldatów pod uwagę to wychodzą kosmiczne potworki). Piła łańcuchowa (WA +2, ZO +2, BR -1, Obr +4) przy odpowiednich manewrach (Bestialskie zwarcie, Mordercza furia, Fechmistrz) w pierwszej rundzie walki generuje 10 kości i 5 obrażeń. 2x topór (WA +2, RN -1, Obr +2) przy odpowiednich manewrach (Bestialskie zwarcie, Mordercza furia, Tancerz ostrzy) w pierwszej rundzie walki generują 12 kości i 2 obrażenia. Jakakolwiek kosa wypada przy nich bardzo blado. Dla przykładu kosa bojowa mechaniczna (UP +2, ZO +1, BR -1, Obr +3) przy odpowiednich manewrach (Druzgoczące uderzenie, Fechmistrz, Mordercza furia) generuje zaledwie 5 kości i 7 obrażeń. Jako, że obrażenia nie wliczają się do testu konfrontacji, to w obydwu przypadkach podczas pierwszej rundy kosa przegrywa z piłą o 5 kości, a z toporami o 7 sukcesów. Nie liczę dla kolejnych rund, gdyż nawet wtedy kosa przegrywa minimalnie o 1 kość.

    Co do manewru Ulubiona broń no to racja, jest on bardzo słaby i przydałoby się go zmienić. W obliczeniach nie wziąłem pod uwagę kości za opis (dla obliczeń matematycznych jest on nieważny).

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapomniałem dodać, że nawet 2 szpony (BR +1, WA +1, UP -1, Obr +1) wygrywają z kosą. Przy odpowiednich manewrach (Bestialskie zwarcie, Mordercza furia, Tancerz ostrzy) generują 10 kości i 1 obrażenie. A więc Wolverine ma rację bytu (szczególnie biorąc pod uwagę możliwości wynikające z manewrów Soldatów i technoklanytów, ale o tym może kiedyś indziej).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie chłopaki generowali 12 kości na kosie, ale mniejsza o to.

      Sam właśnie wykazałeś to o czym mówiłam biorąc za przykład kosę (bo tak na prawdę nie jest ważne tutaj co wybierzemy do przykładu). Statystyki broni nie wspierają konwencji - patrzysz na najlepszą dla ciebie kombinacje (u mnie nie wszystkie walki są na pentagramie, stąd dużo uwagi zwracam też na same obrażenia zadawane przez broń).

      Statystyki broni są takim ukłonem w stronę realizmu, tylko po co on komu?

      Usuń
  5. Za zaskoczenie jest minus trzy kości dla zaskoczonego, a plus jedna kostka dla szykującego zasadzkę. Jeżeli uda się przerazić przeciwnika, to dodatkowo traci on trzy "punkty" na wszystkich cechach, więc minus trzy kostki. Wolverine wygrywa, jeśli dobrze przygotuje zasadzkę i nastraszy ofiary.
    Właściwie wydaje mi się, że takie zabiegi bardziej wspierają, niż psują grywalność czy styl bohatera. Zaś co do realizmu, to nie jest to przypadkiem ukłon w stronę świata wymyślonego, a nie realnego? W końcu "kosa" ma być ostrzem na długim trzonie, niekoniecznie chyba musi być narzędziem rolniczym? Teraz nie jestem pewien, ale wydaje mi się, że wygląd kos jest sugerowany jako mocno zróżnicowany. No i to wydaje się dosyć właściwe, że długa broń daje bazowo więcej niż krótka. Tak w tym, jak i w tamtym świecie. Co by było, gdybyśmy porzucili jakikolwiek realizm?

    Huzar

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli już się tak czepiać realizmu - w przypadku każdej broni, żeby umieć ją obsługiwać trzeba się tego nauczyć. Mistrzowie specjalizują się w jednym typie broni (np. jeśli ktoś jest mistrzem szabli, nie będzie potrafił mistrzowsko posługiwać się mieczem zaraz po wzięciu go do ręki). Dlaczego więc bonusy od broni dostaje się już na starcie? Tak jest nie tylko w przypadku Klanarchii, bo i każdego innego systemu.

      Po prostu pytanie jest takie - skoro jestem mistrzem tzw. słabszej broni (np. noża, szponów), dlaczego mam być na przegranej pozycji w stosunku do osoby z bronią dłuższą, która ma lepsze statystyki? Skoro np. Klanarchia wspiera opisy i komiksowość, to czemu mam dostawać minusy za to, że mam inną broń? Np. że nożami chcę zaciukać gościa z toporem?

      Usuń
  6. Możesz zaciukać każdego czym chcesz. Po prostu nożem nie odrąbiesz ręki, nogi ani głowy, za to trafiając w oko przeciwnika, a odwracając wcześniej jego uwagę, też go zabijesz. Za to toporami tak dystyngowanie nie rzucisz. Różne rzeczy mają plusy i minusy, trzeba z nimi żyć, umieć sobie radzić. Fantasy, moim zdaniem, tego również powinno uczyć.
    A jeśli czepiać się realizmu - z własnej praktyki, do pewnego momentu umiejętności walki różnymi broniami wspierają się, jednak po przekroczeniu pewnej granicy nawyki z innych broni przeszkadzają w specjalizacji.

    Dodałbym jeszcze, że nie niańczymy naszych postaci od narodzin. Postać i gracz to nie to samo, a zdumiewające jest to, że spora część życia postaci toczy się bez specjalnej uwagi czy wiedzy gracza. Po prostu, taką a taką bronią postać nauczyła się walczyć wcześniej i wyrobiła sobie jakieś umiejętności, plusy. Stąd bonusy na starcie. Chyba że źle zrozumiałem pytanie, wtedy realizm poświadcza, że jeśli nie jesteś mistrzem sztuk walki bez broni, to każda broń podnosi twoje umiejętności bojowe. Zresztą, gdyby wszystko miało same plusy, to gdzie jest zabawa w pokonywaniu przeciwności? Gdzie własny styl? Albo inaczej, czy wtedy styl bycia postaci nie byłby sztuczny, ponieważ wymyślony i zmanierowany przez samą postać, a nie przez realia, w których żyje?

    Huzar

    OdpowiedzUsuń