piątek, 25 grudnia 2015

Mój przyjaciel MG

Ostatnio coraz częściej wspomina mi jeden z moich klanarchiowych graczy, że z chęcią by znów zagrał. To by oznaczało powrót do tego świata, wciąż nie wyeksploatowanego, czasem tajemniczego, czasem złowrogiego, ale pełnego brawury i akcji. I powrót do ślęczenia nad scenariuszem po kilka godzin dziennie. Choć perspektywa jest kusząca, to czy mam na to jeszcze czas?

Oprócz tego, że pracuję (i to nie tylko na etacie), tworzę ostatnio również planszówki i sporo w nie gram (w tym roku ponad 70 nowych tytułów zagranych). Trzeba też jeszcze ogarniać tzw. "życie". Do tego jeszcze jakby dołożyć tworzenie scenariuszy, to mogło by mnie przygnieść już dosyć potężnie (nie liczcie na to, że weekendy spędzam w domu).

No ale... Nawet, żeby znowu zacząć prowadzić, musiałabym zebrać drużynę. Mam jednego gracza ze starego składu i musiałabym dokaptować przynajmniej jeszcze dwójkę. I się zaczynają schody...

Gracze ogólnie

Znam sporo graczy z dużym stażem. I nawet wśród nich znaleźli by się chętni, ale mam z nimi trochę problem. Bo preferują oni inny styl gry, niż prowadzę. Właściwie to nie spotkałam MG, który prowadziłby podobnie do mnie, więc i gracze nie są przyzwyczajeni do takowego stylu. Więc cóż jest w tym stylu takiego, że obawiam się, że nawet doświadczeni gracze nie podołają? Ano zaufanie do MG. Wydawało by się, że niby nic.

Przyjaciel MG

Problemem jest to, że sporo MG brało sobie do serca almanachowe artykuły "jak udupić graczy". I przez to gracze starają się MG wykiwać, zdystansować do historii zamiast w nią wciągnąć. Bo jak tu się przyzwyczajać, jeśli zaraz MG wbije nam nóż w plecy, gdy tylko zauważy, że na czymś nam zależy? Ok, rozumiem to. Po prostu na moich sesjach ma być współpraca graczy z MG. Razem tworzymy historię. Moją zabawą nie jest prowadzenie sobie NCPów, ale stworzenie historii.

Niby jeśli ktoś dużo grał, to potrafi się odciąć od takich zachowań. Ale wiecie, jeśli zdecydowaną większość czasu ktoś tak grał, to już nie za bardzo potrafi się przestawić. Staje się to po protu odruchem, a odruchy się ciężko zwalcza.

Oczywiście strasznie generalizuję. Gracze to też nie jedyny problem, dlaczego zarzuciłam Klanarchię i erpegi prawie w ogóle. Przyszły rok raczej nie zapowiada się, by miał zmienić tą tendencję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz