Kościoły Rodzimowiercze
Niestety jak dla mnie kompletna strata czasu. Jest ku temu kilka powodów. Po pierwsze żrą się tam miedzy sobą niemiłosiernie, a jako "rodzime" bierze się wierzenia wschodnie. Cóż, Słowianie to nigdy nie była jednolita nacja i wyróżnia się przecież Słowian wschodnich, zachodnich i południowych. Więc jak dla mnie, jeśli wiara miała by być "rodzima" czyli w tym przypadku nasza polska. Stąd stwierdzam, że więcej wspólnego z słowiańską wiarą ziem polskich mają kółka gospodyń wiejskich i osoby kultywujące tradycje danego regionu, niż Rodzimowiercy. Być może osąd ten jest dla niektórych krzywdzący.
Projekt Weneda i Bogowie Polscy
W związku z powyższym udało mi się znaleźć bardzo fajny projekt, który nawet swego czasu wsparłam na Polakpotrafi. Na portalu http://www.bogowiepolscy.net/ znajdziecie rzetelnie przygotowane opracowania nt. dawnych Bóstw na ziemiach Polskich. Żadne tam Mokosze, czy inne Peruny. Mamy więc swojską Marzannę, Dziewannę, Pioruna, Jaszę, o którym naprawdę niewiele wiadomo.
Warto stronę obejrzeć chociażby dlatego, że dowiemy się z niej, że jeszcze w XVI wieku Matkę Boską zamiast Maria, na ziemiach polskich nazywano Marza. Artykuły są podparte konkretnymi historycznymi tekstami, pieśniami z danych regionów, zwyczajami, które dotrwały do naszych czasów, jak i tymi opisanymi w XVIII wieku. Jest to wielka baza wiedzy, którą warto poznać i skonfrontować z powszechnym "mitem" słowiańskim.
Oprócz samych artykułów znajdziecie tam również profesjonalnie wykonane ilustracje oparte na badaniach odnośnie danej postaci. Do każdej z ilustracji jest też przygotowana szeroka dokumentacja. Osobiście dalej czuję niedosyt, choć artykuły są naprawdę wyczerpujące. Niestety w źródłach często brakuje informacji i pewne rzeczy trzeba sobie samemu dopowiedzieć.
Marzenin
Na koniec mam małą ciekawostkę odnośnie miasteczka w woj. łódzkim - Marzeninie. Oto kopia legendy związanej z tym miejscem:
"Najstarsi mieszkańcy opowiadają, że od niepamiętnych czasów na pagórku otoczonym nieprzebytymi lasami, u podnóża rzeczki znajdowała się świątynia ku czci bogini chorób i śmierci Marzanny, zwanej bałwochwalską. Zgodnie z podaniami, od jej imienia wioska przyjęła nazwę Marzenin. Boginkę musieli kochać ludzie, skoro do dziś krążą o niej legendy.
Najstarsi powiadają, że ludzie w Marzeninie są długowieczni, bo zawsze czuwa nad wioską Marzanna, nie dopuszczając na ten teren żadnych chorób.
Zachowało się też podanie, że obok świątyni Marzanny rosła jabłoń, która co roku dawała jedno jabłko. Nikt nie ważył się go zerwać. Uważano, że należy ono wyłącznie do Marzanny. Pewnego razu córka Kosa, mieszkająca nieopodal, była ciekawa jego smaku. Weszła na jabłoń, aby zerwać owoc. Matka, przerażona jej pomysłem, zaczęła prosić o zejście. Dziewczyna jednak nie posłuchała i zerwała jabłko. Zdenerwowana matka powiedziała: "Lepiej żebyś się w kamień obróciła". Jak matka powiedziała, tak się stało - dziewczyna zamieniła się w kamień, a pozostała po niej tylko chustka. Kamienne drzewo, z wiszącą kamienną chustką można podziwiać do dziś.
Prawdopodobnie ok. XII wieku przybyli tu zakonnicy, by szerzyć nową wiarę - chrześcijaństwo. Na zgliszczach pogańskiej świątyni wybudowano niewielki kościółek. Najpierw drewniany, a w 1372 roku murowany."
Zgadzam się w 100% z Twoją opinią o Rodzimowiercach. Dla mnie to kiczowate zjawisko, a ichnia i połabska mitologia (bóstwa, które wymieniasz) nie przystaje do wierzeń staropolskich. Plus idiotyczny panslawizm, trochę w stylu miksu nazizmu i stalinizmu, tragedia. Mało tego, Rodzimowierstwo przyszło ze Wschodu, jest więc z odrębnego, choć pokrewnego, źródła wschodniosłowiańskiego. Wolę neutralny politycznie i modowo termin "starowierstwo".
OdpowiedzUsuńJestem bardzo powierzchownie w temacie, a poganie kojarzą mi się najpierw z koncertów black metalowych końca lat 90 :) Ostatnio jednak przypadkowo natknąłem się próbę dokopania się pochodzenia naszych mitów i legendarnych postaci w Od Ariów do Sarmatów Piotra Makucha (tak trochę barbarzyńsko streszczając tematykę tej książki). Wschodnie naleciałości według niego są bardzo wyraźne. Trudno oczywiście przesądzić, ile jest w tym racji, ale Makuch przedstawia ciekawe argumenty. O książce dowiedziałem się stąd: http://strategie.net.pl/viewtopic.php?f=194&t=14916&start=15, wątek można poczytać od drugiej strony, bo początek dotyczy innej książki, o której dyskusja jest na początku. Jest tam parę słów o ostatnich odkryciach archeologicznych w Polsce, więc może kogoś zainteresuje. Tutaj jest natomiast krótka przeglądówka, wyciąg z książki Makucha, którą naprawdę polecam: http://www2.almamater.uj.edu.pl/109/35.pdf W razie czego więcej jest w jego książce.
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc o ile jestem w ogóle sceptyczny do takich rewelacji, to bliższe mi te wschodnie, niż inne. Może dlatego, że w Iranie to, o czym pisze Makuch, jest rodzajem wiedzy powszechnej (oczywiście nie tak usystematyzowanej) i Polska (Lechistan) jest u nich obecna w starożytnej historii. Spędziłem tam trochę czasu i była to rzecz, która mnie uderzała podczas kontaktu z miejscowymi. Dla wszystkich byłem tylko człowiekiem z ich dawnej (bardzo dawnej) prowincji
To jednak tak na marginesie "rodzimowierstwa" i "starowierstwa". Bo jako słowiański apostata wybieram Dionizosa i pochody bachantek...
No to ja tez się popiszę swoją niewiedzą...
OdpowiedzUsuńZastanówmy się czy na pewno możemy (my Polacy) nazywać się Słowianami (w sensie etnicznym)?
Skoro z jednej strony, wedle najnowszych badań genetycznych, jesteśmy na terenie Polski ludnością autochtoniczną; a z drugiej strony badanie pozostałości archeologicznych wskazuje ciągłe mieszanie się na tym terenie kultur.
Od później epoki brązu nasze ziemie znajdują się w kręgu kultury celtyckiej potem pojawiają się silne wpływy gockie, funkcjonujące równolegle do celtyckich i dopiero gdzieś koło V w. n.e. można mówić o jakieś kulturze archeologicznej ściśle związanej ze Słowianami.
Słowem kim są dla nas Słowianie? To nasi przodkowie, czy ostatni zdobywcy, którzy narzucili ludności tubylczej swój język?
Co do "religii" słowiańskiej. To z tego co obecnie głoszą naukowcy, nic takiego - w sensie ujednoliconego panteonu - na ziemiach polskich nie występowało. Gdyż jak i gdzie indziej "Słowianie" żyli tu w diasporze. A scalanie wierzeń ludności słowiańsko-języcznej, co towarzyszy zwykle tworzeniu państwowości. Nastąpiło jedynie u naszych Zachodnich (Słowian Połabskich) i wschodnich (Ruś) sąsiadów. Stąd też mamy przekazy, podkreślę to, o ich religii.
Słowem nasi przedchrześcijańscy przodkowie wierzyli w swoje rodzime - właściwe jedynie tej konkretniej społeczności - bóstwa. A tych społeczności, a więc i religii, było na tych ziemiach multum. I odwrotnie do naszych sąsiadów naszą pierwszą państwową religią było chrześcijaństwo.
Dlatego, gdy słyszę tezy tzw. rodzimowierców reaguję podobnie jak na refren znanego kilka lat temu przeboju pt. "My Słowianie" - czyli z przekąsem się uśmiecham i puszczając perskie oko.
Ten post mi się podoba. I kościoły rzeczywiście są dziwne, związki (ZZW Słowiańska Wiara i RW) są lepsze.
OdpowiedzUsuń