Powiedzmy sobie szczerze - nie śpieszyło mi się z czytaniem. Cały czas liczyłam, że podręcznik w wersji full trafi w moje ręce szybciej i nie chciało mi się zaglądać do startera. W końcu jednak plik wydrukowałam i przeczytałam. W dodatku wydrukowałam wersje starszą, bo i nie pamiętałam, że mam nowszą.
Ale wracając do "Void Dancers". Starter to 57 stron, które... chyba ciężko starterem nazwać. Czytając miałam wrażenie, że są to po prostu fragmenty podręcznika pocięte bez większego składu. Dopiero przy przygodzie zrozumiałam zamysł autora. Otóż udostępnił nam te fragmenty świata, które występują w przygodzie. Nie zmienia to jednak faktu, ze są to fragmenty podręcznika nie zredagowane pod krótszy tekst. W związku z tym zawierają sporo informacji nieistotnych dla scenariusza.
Starter nie jest podzielony na rozdziały, więc przejście pomiędzy kolejnymi rozdziałami jest płynne. Zaczynamy od historii świata. W tym przypadku zamiast poświęcać jej 6 stron, spokojnie można by zrobić rzut oka na aktualną sytuację i opisać aktualne gatunki człowieka. Początek broszury byłby też świetnym miejscem na minileksykon, który został umieszczony na... końcu. Przez taki układ i brak spisu treści, do końca lektury nie byłam świadoma, że wyjaśnienie specyficznych elementów świata czeka mnie właśnie na końcu. W przeciwnym wypadku zaglądałabym tam często.
Później czeka nas opis megakorporacji Assenova. Opis jest typowo podręcznikowy, a przecież można by go spokojnie skrócić i przystosować do lokacji, w której rozgrywa się przygoda. Takie doprecyzowanie jak korporacja działa dokładnie w tym miejscu byłoby dużo bardziej ciekawe, niż encyklopedyczna treść.
Kolejne ponad 20 stron zajmuje mechanika. Z jednej strony opisana dokładnie, z drugiej natomiast na podstawie tego opisu nie jesteśmy w stanie stworzyć sobie postaci. I ponownie mam wrażenie, jakby były to kolejne fragmenty większej całości wrzucone do jednego pliku. Brak mi słownego przejścia pomiędzy kolejnymi fragmentami, nawiązania jednego do drugiego. Bardzo mylące jest też w mentaliźmie, że przy opisie kolejnych "gałęzi" w czterech powtarza się nazwa techniki "sensoryka". Jest to strasznie mylące. Naprawdę można by się postarać o wymyślenie osobnych nazw dla każdej "gałęzi", żeby nie trzeba było doprecyzowywać "o którą sensorykę chodzi". Mechanika walki i ran wydaje mi się troszkę przekombinowana, ale co kto lubi.
Później mamy opis miasta poprzedzony grafiką, która nie jest opisana czym właściwie jest. Po późniejszej treści można się domyślić. Jednak ilość mentalnych "aha" podczas czytania startera jest naprawdę zatrważająca, kiedy dostajemy jakąś informacja, a dużo później jej wyjaśnienie. Nie inaczej jest też z przygodą. Osobiście całkowicie bym ją przeredagowała. W dodatku jest napisana sandboxowo, co częściowo wyklucza zwroty akcji i moment kulminacyjny.
Starter "Void Dancers" jest taki sobie. W sumie to trochę dziwne, bo na rynku przecież było już w tedy kilka starterów, na których można było się wzorować. Może nie były takie nowe, ale przecież były "Savage Worlds" i "Pieśń Ognia i Lodu". Nie mówiąc już o staruteńskim starterze do pierwszej edycji "Wiedźmina".
Cóż, czekam na podręcznik.
Ojj to nie prognozuje dobrze.. o ile w ogóle ta gra kwiedykolwiek wyjdzie.. ��
OdpowiedzUsuńZ drugiej strony jeśli to wycinki z podręcznika, to może nie będzie tak źle ;)
Usuń