czwartek, 6 stycznia 2022

2021 erpegowo

Minął wielce problematyczny 2021 rok. Oceniając go w różnych kategoriach był... bardzo różny. Pod pewnymi względami lepszy, pod innymi gorszy. 
Dla mnie poprzedni rok był najbardziej owocny pod względem erpegowym. Ponad 70 (sic!) sesji w 6 różnych systemów to wg mnie baaardzo dobry wynik. W dodatku tylko część z tego grałam jako MG, więc jest nieźle tym bardziej (tak, w moim przypadku "nieźle" oznacza "bardzo dobrze").


Oczywiście (?) wiodące miejsce wśród rozegranych sesji miał Warhammer 4ed (27 sesji). Mechanika bawi mnie dużo bardziej niż w poprzednich edycjach. Odpalone 3 kampanie, z czego jedna zdechła. W dodatku odsłuch od czasu do czasu podcastu W cieniu Imperium sprawia, że nabieram ochoty do spisania własnego scenariusza i poprowadzenia w tym systemie. Oj, i nie byłoby mrocznie, lecz jak to u mnie bywa, przaśnie i wesoło, choć z mrocznym elementem.


Udało nam się skończyć Evernight'a! Pomimo zawirowań w trakcie kampanii i zmian składu! Kampania, którą planowałam na pół roku trwała ponad 2x tyle. Jednak nieśpieszne tempo jest tym co odpowiada mojej stałej ekipie. Było heroicznie do bólu. Czasem trudno, czasem łatwo. Uczyliśmy się mechaniki Savage Worlds Edycja Przygodowa i muszę przyznać, że sprawdza się całkiem nieźle. 


Niewiele brakło również, by w poprzednim roku ilość rozegranych sesji w Obcego przeszła w wartość dwucyfrową. No, chyba, że weźmie się pod uwagę sesję 0. Nigdy bym nie pomyślała, że gra na licencji jakiegoś uniwersum tak bardzo będzie mnie bawić. Tak, jest to kolejny system, o którym myślę, żeby coś w nim poprowadzić.


Zauroczona też zostałam świetnym polskim erpeżkiem Strzygi. Całkowicie moje klimaty, choć z chęcią siadłabym po tej drugiej stronie czyli gracza nie MG. Ilość dodatków poraża. Mechanika już chyba prostsza być nie może. Zaproponowany sposób prowadzenia też jest ciekawą gimnastyką dla umysłu przyzwyczajonego do "klasycznego" prowadzenia. Polecam każdemu!


Tajemnice Pętli
to coś co jednak "nie zażarło". Może po prostu nie czuję klimatu dzieciaków, a może za mało było czasu, żeby się wkręcić. Trzy sesje, potem różne przypadki życiowe i w końcu posypanie ekipy. No cóż, nie każdy erpeg musi mnie oczarować.


Wynik sesji Kociego snu mogliście przeczytać na blogu. Ciekawa zabawa, do której wciąż się przymierzam, żeby zagrać ponownie. Bo mam wrażenie, że grałam źle. Bo mam wrażenie, że nie czaję zasad do końca. Bo wędrówka za kotem w krainę wyobraźni jest bardzo kusząca.

Do tego kilka podręczników pojawiło się u mnie na półce. Na kilka czekam, aż przyjdą ze Wspieram.to.

Blog natomiast jak widać leżał i kwiczał. Tak, mam mało czasu i albo piszę albo gram, więc... Musicie mi wybaczyć, ale wolę zagrać kolejną sesję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz