Tomik formatem jest niewiele większy od wydań JPF. I jest dość gruby. Kolorowa, miękka okładka ze skrzydełkami tryska kolorami i kotami. Ogólnie, jeśli nie zna się choć zarysu fabuły, to ciężko się jej domyślić po okładce. Tom jest przygotowany bardzo porządnie i nawet mnie tym trochę zaskoczył. Bo spodziewałam się grafik gorszej jakości, a tu nie dość, że wszystkie grafiki i rasty są bardzo wyraźne, to i onomatopeje wyczyszczone i wstawione polskie. Brawo! Taką jakość to ja rozumiem.
Kolejnym pozytywnym zaskoczeniem był wysoki poziom ilustracji. Ale tak to jest jest jak się bierze komiks w ciemno. Bo prawda jest taka, że nieraz okładki są bardzo dopracowane, a w środku kreska już tak fantastyczna nie jest. Tutaj natomiast lekką rękę, kadry są plastyczne, narysowane z pewną lekkością i szczegółowością. Widać, że autorce ekspresyjne i dynamiczne kadry nie sprawiają kłopotu. To wielka przyjemność czytać tak narysowany komiks.
Co do fabuły - po opisie spodziewałabym się troszkę czegoś innego. Z większą ilością bijatyk. Bo nie wiem czy wiecie, ale główny bohater pała miłością do historii o chuliganach, jednak w jego mieście takowych nie ma. W wyniku pewnego zbiegu okoliczności zmienia się w kota i być może jego marzenie należenia do gangu chuliganów się spełni. W tych okolicznościach natury śledzimy jego pierwsze kroki w krainie kocich rewirów.
Bracia z ulicy to bardzo fajna komedia, w dodatku świetnie narysowana. A jeśli ktoś jest fanem kotów, to szczególnie będzie zawieszał oko na pięknie narysowanych kotach i ich świetnie narysowanej ekspresywności. Jeśli szukacie czegoś na odstresowanie, w dodatku świetnie i dynamicznie narysowanego, to sięgnijcie po ten tom. Myślę, że nie pożałujecie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz