“K” to manga tworzona w kooperacji z Shiro Tosaki. Jak dotąd wydane u nas komiksy, gdzie reżyserem nie był Taniguchi, a jedynie rysownikiem, są według mnie ciut słabsze. Brakuje im głębi. Tego połączenia obrazu z przekazem jaki cechuje dzieła takie jak “Ratownik” czy “Odległą dzielnicę”. Jednak “K” jest naprawdę przyjemne. Być może przez to, że opowiada o górach i ich dzikiej naturze.
Jeśli ktoś jeszcze nie zna technikaliów wydań Hanami, to służę pomocą. Komiks wydany jest w formacie 15cm x 21cm w miękkiej okładce ze skrzydełkami, bez obwoluty. Mam pewne drobne zastrzeżenie co do jakości grafiki na okładce - zapewne jest to związane z jakością materiałów, które dostało wydawnictwo. Niestety grafika była skanowana z płótnowanego papieru i to niestety widać. W środku mamy tylko jedną kolorową stronę, a trochę szkoda. Ogólnie cały komiks wydany jest naprawdę porządnie i, znając jakość poprzednich wydań, przetrwa lata w nienaruszonym stanie, a kartki zostaną wciąż białe.
“K” to zbiór opowiadań. Mamy tu 5 historii nierozerwalnie związanych z kolejnymi górami w Himalajach. Nie są to byle jakie szczyty, a śmiertelnie niebezpieczne giganty jak K2 czy Everest. Wszystkie historie łączy jeden bohater każący zwać siebie “K”. Niektórzy mówią, że jest japończykiem, lecz on sam za nimi nie przepada. Co, to jest niezwykłe w tym człowieku, to jego umiejętności wspinaczki oraz nieprzeciętne współgranie z naturą.
Prawdą jest, że nigdy jakoś mnie nie fascynowała wspinaczka. Nie znam się na technikaliach, fachowym słownictwie i nie jestem w stanie wykryć ewentualnych błędów. Jednak całość wydaje się przetłumaczona sprawnie i zgodnie z nomenklaturą.
Opowieść wciąga, choć prowadzona jest spokojnie. Jedyne zwroty akcji związane są z naturą nieożywioną, jak np. warunkami atmosferycznymi. W opisie wydaje się to nudne, jednak rysunki i sposób narracji nadają głębi całej opowieści, skłaniają do refleksji nad potęgą sił natury.
Dodatkowo jeszcze postać głównego bohatera, K, jest na tyle intrygująca i zagadkowa, że człowiek szuka w tekście i obrazie wskazówek mówiących o nim coś więcej. Czy rzeczywiście jest japończykiem? A jeśli tak to czemu nie przepada za swoimi rodakami? Czemu każe się nazywać “K”?
Jeśli ktoś zna i lubi twórczość Taniguchiego, to niech nawet się nie zastanawia czy warto kupić ten komiks. Po prostu niech go kupi. Jeśli lubisz opowieści, gdzie głównym wątkiem są zmagania człowieka z bezwzględną naturą, to niech również bierze tom w ciemno. Ja polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz