Był taki czas, że czytałam wszystkie wydawane na rynku mangi i to na bieżąco. Wbrew pozorom nie miało to nic wspólnego ze stanem mojego portfela. Po prostu nasza "paczka" mangi lubiła i każdy kupował coś innego. A że Narmo pochłaniała równie chętnie książki, co komiksy, to jej było to na rękę.
Początek
Narmo ma ciekawą właściwość - ciężko ją zaskoczyć. I nie jest to spowodowane jakąś nadzwyczajną umiejętnością przewidywania, po prostu Narmo przechodzi nad napotkanym stanem rzeczy do porządku dopasowując się do zastanej sytuacji i dopiero potem na spokojnie analizuje przyczyny. Tak też było z pierwszą mangą - leżała sobie na biurku u Gabika, więc trafiła też do rąk Narmo. A że czyta się od prawej do lewej? Wzruszenie ramion, w końcu japońskie, nie?
Także leżącym u Gabika egzemplarzem było Chirality.
Pozycja ciekawa i to na tyle, że i teraz z chęcią po nią sięgnę, jak tylko będzie taka okazja. SF, apokalipsa, istoty o wpisanym w siebie całym genotypie ludzkości. Why not? Przystępnie podane, ładnie narysowane + zahaczka erotyczna (stąd dwie wersje wydań 15+ i 18+). Jak ktoś nie miał okazji się zapoznać, to szczerze zachęcam. Z racji, że to wersja DeLux to tom 30zł kosztuje, ale z drugiej strony to i zachodnie komiksy w tej objętości również.
W każdym razie od tego się zaczęło.
Mangowy ciąg dalszy
Dalej to już z górki poszło - X, Dragon Ball, Cześć Michael!, Lock Superczłowiek, Eden, Gunsmith Cats, Fushugi Yuugi. Potem zaczęły pojawiać się i Skrzydła Serafina, Brzoskwinia, Mars (blee!), Hellsing (sic!), Vampire Princes Miyu, Battle Angel Alita (sic!), Wish, Sayuki, Saimaden, GITS (sic!), Hack, Slayers itd...
Co mi z tego pozostało? Na pewno dużo zaliczonych tytułów i dalej zero rozpoznania co jest "eichi", "aiczi", "juri". Zresztą, kogo obchodzą te japońskie nazewniki, skoro i po polsku mogę je określić (słynne wzruszenie ramion)?
Mangi wartościowe
Powiedzmy sobie szczerze - jako, że Narmo urodziła się w poprzednim wieku i to nie całkiem pod koniec, to "wartościowanie" zapewne ma inne od osób młodszych. Przeczytałam kilka komiksów, książek i mang, które uważam za naprawdę wartościowe. Dla niektórych będą to zapewne klasyki, dla innych całkowite nowości. Pewnie, że większość mang, które czytałam to "shit" dający krótką rozrywkę - oj, nie mówię, że nie da się tego czytać. Po prostu wymagam ostatnio czegoś więcej niż krótkiej rozrywki. Np. fajnie jest mieć jakąś refleksję nad danym motywem lub porozwodzić się nad detalami rysunku (Narmo jest też domorosłym rysownikiem i potrafi dobry rysunek docenić). Najlepiej jakby pozycja zapewniała jedno i drugie.
Pewnie o takich wartych wspomnienia mangach Narmo wspomni na łamach Czarnych Skrzydeł. Bo czemu?
Mangowe "chcieć przeczytać!"
Pomimo wypadnięcia z głównego nurtu mangowego, Narmo dalej obserwuje aktywne wydawnictwa i chciałoby zapoznać się z jakimś nowym tytułem. Cóż, zwłaszcza z tytułami Hanami, bo profil wydawniczy mają akurat pod Narmowatych i Gabikowatych ludzi. Wcześniej czy później też napiszę cóż takiego chcę dostać z byle okazji i być może dobra dusza moje życzenie spełni (albo Wilczyca podaruje Narmo).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz