Książek braci Strugackich czytałam naprawdę niewiele, bo zaledwie dwie. Dodatkowo jeszcze wśród tych pozycji nie znalazł się "Przenicowany świat", więc musicie mi wybaczyć mą niewiedzę i odniesienie się tylko i wyłącznie do filmu, bez porównań do oryginału jakim jest książka.
Przygodę czas zacząć
Kino rosyjskie znane jest u nas w marginalnym stopniu. Od kilku lat zaledwie na niektórych kablówkach można dorwać kanał "Wojna i pokój", który w całości jest poświęcony kinematografii naszych wschodnich sąsiadów. Czy wschodnie kino fantastyczne nie ma nic nam do zaoferowania? Czy jesteśmy skazani tylko i wyłącznie na hollywoodzkie superprodukcje? Otóż, Panie i Panowie, ogłaszam wszem i wobec, że rosjanie potrafią stworzyć epickie wręcz kino, które będzie miało wewnętrzny sens, główny bohater podczas seansu będzie miał rozterki, będzie się rozwijał na naszych oczach, a pogmatwana fabuła nie będzie szyta grubymi nićmi.
pojazd kosmiczny głównego bohatera |
A jaki ten świat jest? Otóż tego uczymy się razem z Maksimem. W obu filmach ("Przenicowany świat" i "Przenicowany świat: Starcie") ze sceny na scenę poznajemy kolejne fragmenty zarówno realiów jak i fabuły, które tworzą nam obraz widziany oczyma głównego bohatera. A obraz ten zmienia się jak w kalejdoskopie, gdy po raz kolejny odkrywamy ukryte znaczenie kolejnych wydarzeń, by za chwile znów zweryfikować swój pogląd i ze zdziwieniem stwierdzić, że naszą matrioszkę jednak i tym razem możemy otworzyć i wyciągnąć kolejną laleczkę.
Maksim, czy też może Mak Sim (jak zwą go mieszkańcy planety, na której się rozbił), również nie jest stałą w tym równaniu. Wraz z kolejnymi wydarzeniami i zrozumieniem faktów, zmienia się jego nastawienie. Wpierw jest niezwykle entuzjastyczny i ciekawy ludzi z tej "innej Ziemi". Szczególnie dobrze to widać z początku, gdy jego uśmiechnięta wciąż twarz kontrastuje z minami otaczających go ludzi. Później, gdy angażuje się "w życie" zwykłego człowieka, ten promienny uśmiech wita na jego twarzy coraz rzadziej.
Mak wie, że jest uwięziony na planecie, gdzie nikt nawet nie myśli o podróżach kosmicznych, gdyż mówi się, że żyją na wewnętrznej powierzchni kuli, a słońce jest w jej środku (czyżby do tego właśnie nawiązywał tytuł?). Znajduje tu przyjaciół i kobietę, którą darzy sympatią. Zresztą łatwość z jaką zjednuje sobie ludzi jest naprawdę zadziwiająca. W pewnym też momencie wszyscy zabiegają o jego pomoc (zarówno ci "dobrzy", jak i ci "źli").
Sama fabuła jest zgrabnie poprowadzona i ciekawa. Efekty specjalne na dobrym poziomie. Udało się również uniknąć zbędnego patosu, który ostatnimi czasy jest nieodłącznym składnikiem hollywoodzkich historii. Dzieje się sporo i szybko. Kolejne kadry odsłaniają nam nieraz nieoczekiwane kawałki świata. Główny bohater nie jest bez skazy - popełnia błędy, łatwo przyjmuje sposób widzenia swego rozmówcy, zapomina o istotnych rzeczach (końcówka historii!).
Osobiście polecam zwłaszcza jako porównanie do hamerykańskich superproduckji, które ostatnimi czasy ilością wątków i zwrotami akcji na kolana nie powalają. Owszem, są bardziej efekciarskie, ale samej historii tam jak na lekarstwo. No i końcówka, która wręcz rozwija kolejne wątki też bardzo mi się podobała.
Nie oglądałem filmu (teraz zapewne obejrzę - dzięki) ale polecam Ci gorąco powieści Strugackich, czytając ich powieści postaraj się zapomnieć że piszą oni fantastykę, nie jest to zwykła fantastyka, powieści Strugackich to trochę traktaty filozoficzne, zapisy wspomnień i rozmyślań na temat ludzkiej natury, dobra, zła, władzy, przyszłości człowieka i nauki, etyki, humanizmu. Konwencja sc-fi i fantasy nie jest wybrana przypadkowo, jest formą ucieczki przed totalitarna cenzurą.W ZSSR nie można było stawiać pewnych pytań otwarcie, wiec często rosyjscy pisarze uciekali do fantastyki, a bracia Strugaccy są prawdziwymi mistrzami zaś pytania które zadają są wciąż aktualne, teraz być może bardziej aktualne niż kiedyś. Warto też zwrócić uwagę na samą ewolucje Strugackich, ostatnie ich powieści maja naprawdę niepokojący i bardzo mroczny przekaz.
OdpowiedzUsuńCzasem odnoszę wrażenie że ich powieści to nie tyle historie co rodzaj terapii mający pobudzić czytelnika do myślenia, stawiania pytań, szukania odpowiedzi być może nawet do polemiki z autorami.
Pozdrawiam.
Jim.
Akurat w domu mam tylko dwie powieści,więc te czytałam. Jak bedę mieć czas i przeczytam to co mam w kolejce, to siegnę i po inne ich ksiażki :)
OdpowiedzUsuń