Jakoś nigdy nie grałam w Deadlandsy, chociaż pamiętam jak jeszcze Mag wydawał starą edycję. Jednak chyba nikt z moich znajomych nie grał w Deadlandsy, więc okazji nie było, a i chyba wtedy, na początku wieku, jakoś od systemu mnie odrzucało, tak samo jak od Dzikich Pól. Nie mówię, że to złe systemy, czy setting dziwny. Po prostu zdając sobie sprawę z braków swojej specjalistycznej wiedzy z danego okresu, wiedziałam, że ciągle będę poprawiana, za różnego rodzaju wpadki.
Stąd zapewne moje braki w przygodach na Dziwnym Zachodzie.
Co dziwne, nie tak dawno temu wzięło mnie na przeczytanie podręcznika. Trzeba było się zaopatrzyć w wersję książkową, bo pdf kiepsko się czyta, nawet jak jest wydrukowany. Być może w tą chęć wprawiło mnie przeczytanie Green Blood? A może te kilka westernów obejrzanych niedawno? W każdym razie efekt jest taki, że 1/3 podręcznika za mną. Jak na razie jest bardzo fajnie. I mówiąc szczerze, podręcznik jest świetny. Co prawda, to nie jest poziom krasomówstwa z Neuroshimy, a jednak jest tu więcej spójności, a i czyta się sprawnie. Widać, że świat jest przemyślany, a kolejne elementy tylko się zazębiają, a nie wykluczają.
Mechanika jest ciekawa. Jeszcze nie testowałam mechaniki Savage Worlds, ale wygląda na niezłą zabawę. Takie puszczenie oczka w stronę odbiorcy bardzo do mnie przemawia. Opowieść opowieścią, a zabawa mechaniką też jest ważna. Tak było w Klanarchii i widzę, że tu jest podobnie. W końcu to gra, więc na każdym jej poziomie fajnie byłoby się pobawić.
W sumie w starych MiMach było kilka przygód do DL i myślę, że spokojnie można by je zaadaptować do nowej edycji.
Cóż, przeczytam, doczytam co trzeba w podręczniku do Savage Worlds, pozbieram drużynę i zobaczymy. Tylko trzeba wszystkie te punkty spełnić. Życzcie mi powodzenia.
P.S. Wszystkiego najlepszego na święta. Dużo grania w gry, najlepiej te towarzyskie, czy to z planszą czy bez, ale ważne, że w doborowym towarzystwie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz