poniedziałek, 16 grudnia 2013

Inu-Yashowe obwoluty

Jakiś czas temu Egmont wydawał w naszym kraiku bardzo fajną mangę Inu-Yasha. Problemów z tym było kilka. Po pierwsze nieregularność wydawania kolejnych tomów. Po drugie jedno czy dwa zawieszenia serii, która w tej chwili również utknęła na 23. tomie. Czym to było spowodowane? Nie wiem. Za to okładki w polskim wydaniu są po prostu brzydkie, grzbiety pstrokate, a jeśli ktoś nieopatrznie ustawiał serię na półce narażonej na bezpośrednio padające światło słoneczne, musiał się pogodzić z ich wyblaknięciem.



Stąd zrodził się pomysł by nasze polskie, egmontowe wydanie ubrać w ładne obwoluty. A wszystko po to, żeby z przyjemnością patrzeć na półeczkę z serią, jak również na poszczególne tomiki. Poniżej możecie podziwiać jak to wyszło w praktyce. Co prawda pierwsze 5 oprawionych tomów poszło już do właścicielki, lecz pozostałe również prezentują się smakowicie. Dodam tylko, że projekty obwolut wykonałam sama na podstawie japońskich wydań (na podstawie, więc nie są identyczne :P)

 Która wersja Inu-Yashy bardziej Wam się podoba, oprawiona czy nie?

Tak prezentują się przody oprawionych tomików. 
Grzbiety również wyglądają zacnie.
Przód tomu siódmego i tył szósteczki.
Porównianie - tom oprawiony i nieoprawiony.

1 komentarz:

  1. "jeśli ktoś nieopatrznie ustawiał serię na półce narażonej na bezpośrednio padające światło słoneczne, musiał się pogodzić z ich wyblaknięciem"
    Już mi tak nie wypominaj : P
    Faktycznie polskie wydanie jest mało estetyczne, zwłaszcza grzbiety, bo są po prostu brzydkie. A, nie, tył jest gorszy, bo nudny. I zawalono sprawę tak samo jak z Kenshinem, dwie najfajniejsze mangi tamtego czasu i pyk. Kicha.

    Te okładki są cudne i na półce będą wyglądać BOSKO!

    OdpowiedzUsuń