wtorek, 1 listopada 2016

Planszówkowe podsumowanie miesiąca - październik

Miesiąc minął pod znakiem targów Spiel w Essen - największych targów gier planszowych. Choć w końcu na nich nie byłam, to jednak uszczupliły mi one możliwości poznania nowych tytułów. Po pierwsze trochę rozjechała mi się ekipa grająca, trochę spotkań planszówkowych odpadło, no i taki efekt.



Zaklinacze to gra, którą pamiętam jeszcze z czasów testów w ramach Trochę Nałogowych Testerów. Wydaje mi się, że zmiany od tamtej pory nie były zbyt duże, wręcz kosmetyczne. Jedno mogę stwierdzić na pewno - to nie jest typ gry, w który potrafię grać. Natomiast wydanie jest obłędne. Naprawdę wiele serca zostało włożone w oprawę graficzną. Mnie osobiście ta gra nie podeszła i sama nigdy jej nie zaproponuję.


1969 to gra o podróży na Księżyc. W sumie wpisuje się w ostatnio modne gry o Marsie. Tu kosmos i tam kosmos. Co ciekawe, pewnego dnia w pracy przetłumaczyłam całą instrukcję i teraz mam grę w polskiej wersji językowej (bo tu wszystko jest zaznaczone za pomocą ikon). Pewnie niedługo wrzucę na BGG.

Tak czy siak, gra jest dobra, choć bez fajerwerków. Trochę rzucania kostkami, trochę eliminowania elementu losowego kartami, rakietki jako pionki (sic!), praktykanci dający na koniec gry ujemne punkty (sic!) i kolejne misje przybliżające nas do tej głównej, najwyżej punktowanej. Z chęcią jeszcze zagram.

W sumie niewiele grałam do tej pory w gry "3D". A tu rzeczywiście rosną nam budynki wzwyż. Gra z mechaniką karcianych komb, którą z chęcią bardziej ogarnę jak tylko będzie okazja. Przyjemna oprawa graficzna, choć zapewne temat mógłby być zupełnie inny i gra nic by nie straciła. Polecam, bo to jedna z fajniejszych gier, choć trochę szybko się kończy, jak dla mnie. Ale przez to ma się niedosyt i chce usiąść jeszcze raz.

Superfarmera bardzo lubię, jednak Ufo mi całkowicie nie podeszło. Losowe, zbyt długie (tak, wiem, Superfarmer też był losowy). Z trzech gier serii farmera zdecydowanie ta najmniej mi podeszła. Niezwykle szanuję Superfarmera za jego historię, ale najchętniej pogram w Rancho. Od Ufa raczej będę się trzymać z daleka.


Essenowa nowość, która polega na układaniu drewnianych klocków wg zasad zmieniających się o rundę. Największym minusem tej gry z pewnością jest to, że co rundę trzeba zerkać do instrukcji, wg jakich zasad będą budowane budowle. Niestety karty, choć oznaczone ikonami, nie są zbyt czytelne. Natomiast same elementy gry są solidne i w ciekawych kształtach, bo mamy tu i koła połączone ośką i doniczkę i długi walec. Przyjemna gra, polecam sprawdzić.

Oto gra ślicznie i ciekawie wykonana. Gdzie mamy piękne kielichy, trochę szklanych żetonów i garść kart. Gra, którą jedni będą nienawidzić, a inni uwielbiać. Osobiście nie wiem, do której kategorii się zaliczam. Nie jest to gra, którą codziennie będę wyciągać na stół, podobnie jak Szeryfa z Nottingham. Obie te gry dają mi podobne odczucia, nie pytajcie dlaczego. Być może to po prostu taki typ rozgrywki.

Oprócz powyższych udało się odświeżyć 7 Cudów Świata z wszystkimi dodatkami, które posiadamy (a w takim zestawie rzadko gramy, bo nie wszyscy nasi znajomi na tyle dobrze grę znają), Chaos w Starym Świecie, Potion Explosion i Mystery of the Abbey. W sumie nigdy nie myślałam, że ten ostatni tytuł będzie tak popularny wśród naszych znajomych. Bardzo dobra gra, więc polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz