poniedziałek, 10 września 2018

O aferze Games Factory słów kilka

W planszówkowym świecie głośnym echem odbiła się sprawa wydawnictwa Games Factory i jego kłamstw odnośnie wydania dodatków do Najeźdźców z Północy. Przelało się morze hejtu. Niektórzy żądają dowodów przy innych kampaniach, że faktury zostały opłacone itp. Inni wzywają do rezygnacji z wspierania projektów GF i nie kupowania ich gier w sklepach. Czy mam mówić jak bardzo niedorzeczne są to żądania?

Fala hejtu, czy zasłużonego?

Po pierwsze trzeba sobie zadać pytanie na czym polega crowdfunding? Bo chyba nie wszyscy czają o co chodzi.

Otóż drodzy moi, crowdfunding to nie przedsprzedaż. Dajemy hajsy, żeby pomóc komuś ufundować jego pomysł. Są tu więc dwie strony: pierwsza, która mówi “mam taki pomysł i potrzebuję tyle i tyle pieniążków, żeby go zrealizować” i drugą, która odpowiada “weź moje pieniądze, bo chcę ci pomóc”. To, że ktoś daje jeszcze opcję, że jak uzbiera tyle ile chce, to wyprodukuje pomysł i wyśle osobom, które dały odpowiednio dużą dotację jest tak naprawdę opcjonalne i nigdy nie mamy pewności, czy osoba przedstawiająca projekt wszystko prawidłowo oszacowała. Więc już sama idea niesie w sobie ziarno ryzyka.

Polski rynek gier planszowych nie jest jeszcze tak rozwinięty jak na zachodzie i nasze wydawnictwa, zwłaszcza te mniejsze, nie zawsze mają dość gotówki, by ją wyłożyć "ot tak" na wydanie jakiejś gry, gdy nie ma pewności, że ona się sprzeda. Stąd moi drodzy nie rozumiem krzyków jak to GF ogromnie oszukało zaufanie wspierających i że ktoś już nic nie wesprze.

Inna sprawa, że chłopaki sami przyznali się do kłamstwa, gdy zostali na nim przyłapani. To, że nie powinni kłamać to już zupełnie inna sprawa, nie mająca nic wspólnego z crowdfundingiem.

“Poka fakture, kłamco!”

Niby z jakiej racji ktokolwiek ma pokazywać opłacone faktury? W dodatku jakby miałby to zrobić? Pokazać fakturę i potwierdzenie przelewu?

Pamiętajmy, że są to informacje poufne. Niektórych rzeczy nie wolno ujawniać, bo np. kontrahent się na to nie zgadza. Poza tym nr kont bankowych, ceny, kontrahenci to tajemnica handlowa, tym bardziej, że ceny każdorazowo są negocjowanie.

“Na pewno finansowali inne projekty z tej kasy”

Może tak, może nie. Tego się nie dowiemy. Pamiętajmy, że pewne sprawy mogą być niejawne. I to nie tylko z tego powodu, że Games Factory nie chce o tym mówić. Mogą być związani umową, która nakłada na nich utrzymanie pewnych spraw w tajemnicy. Tak to bywa w biznesie.

Być może kasa z wspieram.to cały czas czekała, ale oryginalny wydawca zażyczył sobie minimalnego zamówienia, które sporo przekraczało tą wartość. Być może GF liczył na to, że pieniądze ze sprzedaży np. Star Realms wystarczą na uzupełnienie luki. Być może kurs dolara był niekorzystny. Mogło być tu dużo, niekoniecznie zależnych od nich przyczyn.

No i ten argument upada patrząc choćby na to, że “Mage Wars: Akademia” i “Valeria” docierają pomału do wspierających.

“Nie kupię więcej ich gry”

A właściwie to dlaczego? Jeśli wydadzą dobrą grę, to dlaczego nie miałaby ona się sprzedać? Tym bardziej, jak leży ta gra już w sklepie? Co nas wtedy obchodzi, że z jakiegoś projektu się wycofali? Tą grę wydali, leży na półce, kasa na jej wydanie poszła i potrzeba, żeby się zwróciła w jakiś sposób. Tym bardziej, że w portfolio Games Factory jest sporo bardzo dobrych, a nawet świetnych gier. Szkoda, że wyszło jak wyszło z tymi dodatkami, ale zapowiedzieli, że wcześniej czy później i tak pojawią się one w sprzedaży.

No i najważniejsze - dlaczego mam nie kupić gry, która mi się podoba i w dodatku jest po polsku?

"Jak jest opóźnienie, to napiszę do oryginalnego wydawcy. Wtedy się wszystko wyda"

Mówiąc szczerze, to osobiście dziwię się oryginalnemu wydawcy, czy też autorowi, że odpowiedział "szaremu człowiekowi" tak a nie inaczej. O biznesie nie rozmawia się z postronnymi. Tak po prostu. Tak samo, jak nie mówi się, jaka marża jest narzucana czy to na gry, czy na żywność. Biznes is biznes.

Summarum

Nie dziwię się, że ludzie są zawiedzeni, że nie dostaną dodatków w najbliższym czasie. Zawiedzione nadzieje to czasem najgorsze co może człowieka spotkać. Z drugiej strony, w końcu Games Factory poszło po rozum do głowy i napisało jak jest. Brzydko, że kłamali w tym względzie, dobrze, że się przyznali. Lepiej późno niż wcale. I o tyle w porządku się zachowali, że chcą zwrócić kasę. Zawsze mogli tą kasę wziąć i się z nią zmyć. Tak na imen. I wtedy szukajcie wiatru w polu. A tak zawsze jest szansa, że jednak dodatki się ukażą. Ale żeby się ukazały potrzebują hajsów, a więc by sprzedały się inne gry, które im zalegają na magazynie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz