piątek, 23 lutego 2024

Siewcy Śmierci

Siewcy Śmierci to nowa gra ze stajni Fajerbola. Zapewne zauważyliście, że mam słabość do tworów Łukasza Kołodzieja. Nie powiem, że Siewcy mnie nie ujęli od razu konceptem i okładką. Niemniej warto przyjrzeć się temu małemu systemowi bliżej, co z chęcią dla Was uczynię.

Siewcy Śmieci to, jak sama nazwa wskazuje, gra sługach Ciemności, którzy gdzie się nie zjawią czynią pożogę i zniszczenie. Widać tu wiele stylistyką okładek metalowych albumów, gdzie mroczni wojownicy spoglądali na nas ponuro. Gra się z tym nie kryje, co możemy zaobserwować w rozdziale inspiracji.

Klimat wylewa się z kart podręcznika hektolitrami krwi niewinnych. Tak, to nie jest gra dla grzecznych dzieci o czym mówi sama mechanika, gdy spojrzymy na to, że jedynymi dostępnymi umiejętnościami są Zastraszanie, Torturowanie i Unicestwianie (ich opis niezmiennie rozbawia mnie, być może z powodu mojego spaczonego poczucia humoru). Testy są banalne, a to, że postacie zawsze rzucają wcześniej potęguje heroiczną (choć z tej mrocznej strony) stylistykę. Naszym postaciom będzie się częściej wszystko udawać, a regenerować się mogą oddając się rozpuście i swoim słabościom.

Czym jednak byłoby heroiczne podążanie za rozkazem Ciemności, gdyby nie niezwykłe krainy i stworzenia do odwiedzenia. W podręczniku jest ich opisanych pięć, a w kolejnych dodatkach spodziewam się ich jeszcze większej ilości (w końcu w przygodzie Zarzewie Zagłady jest kolejna i to nawet dość dokładnie opisana). Powiedzieć, że przedstawione krainy i ich mieszkańcy są barwne to mało. Jest to puszczenie wolno wyobraźni by hasała po swych najdalszych brzegach. Pamiętacie stwory z filmu Flash Gordon z 1980? Są one niczym w porównaniu z tym co nam zaserwowano w Siewcach.

Siewcy Śmierci mieszczą się na zaledwie 33 stronach. Z jednej strony to niewiele. Z drugiej zaś wystarczająco, by przedstawić nam całe mnóstwo inspiracji, pomysłów, niezwykłych artefaktów, potężnych broni i przedziwnych wierzchowców.

Dla kogo jest ta gra? Na pewno dla tych, co nie boja się zagrać "z tej drugiej, złej strony". Wbrew pozorom jest to dla niektórych spore wyzwanie. Gracze mają tu bardzo duże pole do popisu przy tworzeniu swoich postaci, które z pewnością będą wyglądały widowiskowo. Osobiście uważam, że pasywny i asekuracyjny styl gry całkowicie tu nie pasuje. Mechanika i gra wspierają widowiskowe akcje, więc gra nabiera rumieńców, gdy idzie się właśnie w tą konwencję.

Tabele światotwórcze to majstersztyk sam w sobie. To ile radości sprawiło mi generowanie na ich podstawie nazw i imion zakrawa o pomstę do nieba, a może i wystawienia ołtarzyka w Cytadeli Nocy.

Co mnie zdziwiło, to dość tradycyjny podział ról i sposób grania. Zwykle nasz Narrator przygotuje wcześniej scenariusz, opis krainy, którą chce nas przeprowadzić. Postacie graczy natomiast będą chciały wykonać rozkaz swych Mrocznych Panów. Jeśli gracze wyjdą z tej konwencji gra może się posypać. 

Na tym systemie nie rozegramy też długich kampanii - po sześciu rozegranych misjach postać albo ginie albo próbuje przejąć władzę w Cytadeli. Jakby nie było, gracz traci możliwość grania nią.

Podsumowując - Siewcy Śmierci sprawili mi niemałą frajdę, gdy zagłębiałam się w lekturę a potem prowadziłam moim graczom. Choć niekwestionowanie Strzygi bardziej trafiają w moje czarne serduszko, to jednak Siewcy też znajdują tam swój mroczny kącik. Zdecydowanie warto sprawdzić!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz