sobota, 22 grudnia 2018

Valeria Wyprawy

Wbrew obawom niektórych Games Factory udało się rozesłać Valerie do wspierających. W moim przypadku była to Valeria: Wyprawy. Udało mi się również zagrać w ten tytuł i mam zamiar podzielić się kilkoma spostrzeżeniami.

Ta odsłona Valerii jest chyba najprostsza w zasadach z wszystkich trzech tytułów będących celami kampanii. I tak jak w czasie kampanii, tak i po kilku rozgrywkach nieodmiennie doznaję deja vu.



Znacie taką grę, która osadzona jest w realiach Dungeons & Dragons i przez niektórych jest nazywaną najlepszą grą euro? Oczywiście mowa tu o Lords Of Waterdeep. Z różnych powodów, gra ta w najbliższym czasie raczej wydana po polsku nie będzie (no, może przez takiego gracza jak Rebel). W skrócie polega na tym, by zbierać kolorowe kosteczki i następnie wymieniać je na punkty zwycięstwa. Najwyraźniej autorzy Valerii: Wyprawy bardzo lubili Lordsów i stwierdzili, ze zrobią jej uproszczoną wersję.

Co zerżięto z Lords of Waterpeed?

Weźmy LoW i tnijmy, aż do momentu, gdy będziemy mieć prawie że Valerię: Wyprawy. No to zacznijmy. Otwieramy pudełko i wyrzucamy całe drewno (wykorzystamy w jakimś prototypie), monety, pionki, intrygi, planszę, budynki i znaczniki. Zostanie nam talia Questów i Lordowie. Lordowie dają nam punkty za wykonanie konkretnych Questów. Do wykonania Questów potrzeba zasobów, jak więc to zrobić?

Twórca zrobił to dość prosto, dając nam do ręki nie kolorowe kostki imitujące jak w oryginale poszukiwaczy przygód, a talię Mieszkańców. Każdy należy do jednego z 4 rodzajów (jak w LoW), a dodatkowo, każdy ma swoja właściwość, co daje nam właściwie nową grę. A więc zbieramy zestawy odpowiednich rodzajów kart i wydać je na Questa. Ot i cała przeróbka.

Czy to źle?

Inspirowanie się uznanymi tytułami nie jest złą praktyką. Szkoda tylko, że tutaj ta inspiracja jest aż tak widoczna. Sama gra jest całkiem niezła, choć nie do końca mnie bawi mielenie kartami Mieszkańców, co jednak stanowi tutaj trzon rozgrywki. My dla większej frajdy przy wykonywaniu questów mówiliśmy kogo wysyłamy na wyprawę. Bez tego gra może się trochę nudzić, zwłaszcza gdy znasz już kilkaset tytułów.

A co oprócz inspiracji?

Oprawa graficzna jest... specyficzna. Jednym będzie się bardzo podobać, innych będzie odpychać. Dla mnie osobiście jest dość średnia. Po prostu wolę inną kreskę grafik, mniej karykaturalną.

Nie jestem z tych, którym by tzw. "powietrze w pudełku" przeszkadzało, choć gra spokojnie by się zmieściła w połowie mniejszym pudełku. Jednak najbardziej wkurzająca jest wielkość instrukcji, która właśnie dostosowana jest do mniejszego pudełka. Gdyby była większa, byłaby zdecydowanie czytelniejsza. Poza tym karty i żetony są odpowiedniej gramatury, a dodatkowo płótnowane (co uszlachetnia i poprawia wytrzymałość). Także technicznie gra jest wykonana bardzo dobrze.

Jeśli chodzi o samą rozgrywkę, to jak zostało wspomniane wyżej nieodmiennie kojarzy mi się z okrojonymi Lords of Waterdeep. Poza tym gra jest dość prosta i krótka. Osobiście będę grać tylko, gdy nie będzie możliwości rozłożyć Lordsów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz